Jedzie kareta, dzwonek dzwoni,
policz, panie, ile koni...
Tego konika zaprzęgam do karety. Kareta się wymyśliła, gdy szukałam rzeczy związanych z królewnami. Powstawała dość opornie, bo postawiłam sobie za punkt honoru, że będzie można do niej posadzić pasażerkę. Oj, nabiedziłam się trochę, zanim ustaliłam jak poskładać flanelowe pieluszki, jak i gdzie poumieszczać pampersy, w jaki sposób zamontować "podwozie". Niestety - czasami metoda prób i błędów to jedyne wyjście po prostu.
Najpierw powstał "brudnopis". Po wysłaniu fotki w celu konsultacji do życzliwych mi dusz, utwierdziłam się w przekonaniu, że królewski powóz musi powstać. I oto jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło, gdy zostawisz swoją opinię.
Dziękuję :-)