wtorek, 31 maja 2011

BUKIETY DLA BRACI ORAZ MOJA WYGRANA W CANDY

Zamówienie podwójne - na bukiety urodzinowe z żelków, z czego jeden na 18-stkę. Zdjęcia robione o najgorszej możliwej u mnie porze - późnym "pupą-łudniem" - ale nie miałam wyjścia. Miałam do wyboru albo tak, albo wcale. No to już wolę tak. A. I na prośbę pewnej przemiłej Osóbki od teraz zdjęcia będę zamieszczać większe, dlatego o trochę cierpliwości proszę w oczekiwaniu na załadowanie strony bloga :-)

Bukiet osiemnastkowy:




Bukiet urodzinowy dla Brata:




I jak zwykle u mnie na koniec "ogłoszenia duszpasterskie" ;-) Chcę oficjalnie podziękować Ines za nagrodę w jej candy. Wczoraj mi ją doręczył listonosz, a dzisiaj już dumnie noszę i co przechodzę obok lustra, to zerkam jakie mam fajne "dyndadełka" w uszach i na szyi :-) Inesko dziękuję za wszystkie słodkości (skąd wiedziałaś, że lubię kokos?), za moje ulubione herbaty, za czekoladę na gorąco, którą uwielbiam - za wszystko! :-) A teraz pokażę o czym mowa - z koperty wyłoniły się:



A po otwarciu ślicznego pudełeczka (w jednym z moich ulubionych kolorów) zobaczyłam:



A tu na modelce:


Ściskam promiennie i biegnę do kuchni ;-)

poniedziałek, 30 maja 2011

MIŁOŚĆ USKRZYDLA

Takie słowa wybrałam na motto słodkiego bukietu z okazji ślubu. Motto stało się pretekstem do użycia piórek. A kolejna rzecz, która była inspiracją do tego bukietu to karteczki Jelonkii, o właśnie --> te. Jedna z nich przypadła tej samej Parze Młodej, dla której tworzyłam bukiet - dlatego pozwoliłam sobie pociągnąć temat. Mam nadzieję, że Jelonkaa nie będzie miała nic przeciwko temu... Para Młoda powiedziała sobie "tak" w sobotę. Oby bukiet był słodkim dodatkiem do miodowego miesiąca :-)





I, jak to zwykle u mnie bywa, dygresja. Dziękuję Wam za wszystkie miłe słowa pod poprzednim postem. Cieszę, że szpilki się Wam podobają. Sukienką się też pochwalę - pokażę cały zestaw, jak upoluję do niego kopertówkę. A co do ewentualnego filmu z tańców weselnych - chyba się nie pokuszę ;-) Ale uwierzcie - buty okazują się niewiarygodnie wygodne - paraduję sobie w nich po mieszkanku i wszystko dobrze. Zobaczymy jak się sprawdzą w tańcu ;-) Ale to dopiero w sierpniu. Teraz muszę zaopatrzyć moje dziewczynki w sukienki, buciki etc. Chcę, żeby wyglądały jak małe księżniczki. A zapędy "księżniczkowe" już u nich można zaobserwować. Ostatnio towarzyszyły mi w wizycie u kosmetyczki - efekt? Zobaczcie :-)


Udanego startu w nowy tydzień! 
:-)

sobota, 28 maja 2011

UJAWNIAM...

...prezenty dla moich obu Mam :-) Oj miałam z nimi "zgryza". A na dodatek Pani Wena tym razem trochę się na mnie nieelegancko wypięła. Humorzasta była. Cierpiała chyba z powodu PMS... Ale ja działałam pod presją czasu - musiałam coś zmajstrować. Koniec końców, choć kosztowało mnie to zarwaną nockę (o czym już wiecie), to efekt mnie zadowolił. A najważniejsze, że zadowolił Mamy. Obie Mamy kochają kwiaty - więc dostały oczywiście kwiaty w wersji żywej. No i jak nietrudno przewidzieć - był też prezent w postaci "kwiatków zakątkowych". Oraz kartki - robione przez Jelonkęę. Tu sobie możecie je obejrzeć u źródła. No to słowo wstępne było - pora na zdjęcia:


Bukiet Mamusi mojego Ślubnego:


Bukiet mojej Mamusi:


I z karteczkami od Jelonkii:


Pośród słodyczy spore chusty w marynarskich kolorach - idealne latem jako pasek do spodni lub dodatek dyndający przy torebce. Przy okazji tworzenia nauczyłam się wiązać apaszkę w bardzo fajny sposób - tak, że powstaje taka fantazyjna róża, którą można zawiązać na szyi :-)
A tak w ogóle, to siedzę sobie u mojej Mamusi. Dziewczyny moje się bawią z Dziadziusiem. Obiadek zjedzony, za chwilkę pewnie kawusia i ciacho. W przerwie Mama pochwaliła mi się ostatnimi nabytkami, a ja stąd sobie klikam ;-) Za to w zeszły poniedziałek zrobiłyśmy sobie z moją Mamusią święto i wybrałyśmy się na babskie zakupy. Decyzja - spontaniczna. Pretekst: ślub mojej siostry - trzeba jakoś wyglądać, w końcu jesteśmy mamą i siostrą przyszłej Panny Młodej :-) Nieczęsto niestety mamy okazję po prostu razem poprzeglądać wieszaki i półki. A zawsze się okazuje, że właśnie w duecie zakupy idą nam najlepiej. Oto moja zdobycz:


Być kobietą, być kobietą... ;-) 
U nas dzisiaj deszczowo i zimno. Ale nie smutno. Wam też życzę radości :-)

piątek, 27 maja 2011

MAŁA WIELKA WOJOWNICZKA

Staraj się dostrzec promyk światła tam, gdzie inni widzą tylko ciemności

— Paulo Coelho
Podręcznik wojownika światła



Pewnie znacie historię Amelki walczącej z białaczką. A jeśli nie znacie to poznajcie klikając o tu. Ja dowiedziałam się o niej po niteczce - od posta Alexandry przez aukcje blogowe i Delfinę. Być może zechcecie się przyłączyć. Ja przeczytałam - i wzruszyłam się. Amelka to rocznik mojej Oli. Na dodatek tak samo na imię ma moja chrześnica. A jeszcze do tego niedługo ma urodzinki. Za dużo tych "zbiegów okoliczności". Pozstanowiłam wysłać prezent - może zdąży dojść do Dnia Dziecka...?
Nie wiem, czy Amelcia może ze względu na chorobę zjadać takie słodkości, ale postanowiłam zaryzykować. Poza tym zrobiłam (ja!) kartkę. Scraperka ze mnie żadna, nie mam takich fajnych papierów ani narzędzi, ale jest to mój pierwszy raz a włożyłam w to wiele serducha. Daleko mi do ideałów, które u Was oglądam. Nie bądźcie zbyt surowe w ocenie. 
Prócz tego w paczce znajdują się inne upominki, ale tego już nie będę ani pokazywać, ani mówić - niech to będzie moja słodka tajemnica osoby darującej :-)




czwartek, 26 maja 2011

EDIT PO 23:00

No muszę, po prostu MUSZĘ się Wam pochwalić - rośnie mi w domu "materiał" na bloggerkę rękodzielniczą ;-) Takie serducho dzisiaj dostałam od moje Pierworodnej, gdy odbierałam ją z przedszkola i na dodatek dzięki konspiracji ze swoim tatą moje córeczki wręczyły mi po różyczce:



Te róże naprawdę mają taki kolor. Moja Olcia dzisiaj cały czas powtarzała, że jest duże święto, a Małgosia mówiła, że jest "duy (czyli duży) dzień mamy" :-)
Dobrej nocki Wam życzę - ja biegnę do łóżka odsypiać poprzednią ;-)

POD LATARNIĄ NAJCIEMNIEJ...

...lub też szewc bez butów chodzi. Oba powiedzenia świetnie do mnie by pasowały. Mamom naokoło porobiłam różne upominki, a moje obie Mamy zostały na koniec. Efekt - późne pójście spać i o mały włos nie zdążyłybyśmy na przedszkolne śniadanie. No ale cóż. Są rzeczy ważne i ważniejsze ;-)

Nie pokażę Wam dzisiaj efektów mojej nocki - Mamusia mojego Męża dostanie prezent po południu, moja Mamusia dostanie prezent dopiero w sobotę, a zagląda do mojego Zakątka regularnie, więc popsułabym niespodziankę. Ale za to pochwalę się Wam niezwykłym portretem, który narysowała moja Aleksandra :-)




Wszystko się zgadza: zielone oczy i blond włosy, uśmiech :-) To najpiękniejszy portret, jaki kiedykolwiek ktoś dla mnie narysował. Na razie wisi w przedszkolu wśród portretów innych mam. Za to młodsza Małgorzatka przyszła do mnie, objęła za nogę i powiedziała: "kocham cię, mamuuuuuuuś" - no i mnie rozbroiła. Schyliłam się do niej, a ona zarzuciła te małe rączęta na moją szyję z kolejnym hasłem: "mmmmmmmoja mamusia!" Kocham być mamą!

I troszkę refleksji. Przeczytałam wczoraj na blogu Mama Dama bardzo ciekawą rzecz o poczuciu wartości mamy. Naprawdę polecam lekturę.
Czy my same się kochamy? Czy umiemy wygospodarować chwilę tylko dla siebie? Przeglądając Wasze blogi utwierdzam się w przekonaniu, że kreatywność w różnych dziedzinach bardzo w tym pomaga. Także mnie. To swego rodzaju odskocznia - taki filtr, dzięki któremu zachowuję równowagę. A czy Wy macie takie same odczucia?

Kochane Mamy! Życzę Wam i sobie też (!) byśmy każdego dnia mogły znaleźć choć chwilkę na przeczytanie ciekawego artykułu lub choć 3 stron z wartościowej książki, na posłuchanie ulubionej muzyki. Byśmy miały czas na poplotkowanie z przyjaciółką albo na samotny spacer bez siatek z zakupami czy dziecięcego wózka. Byśmy miały siłę przyznać, że mamy swoje potrzeby i odwagę, by je spełniać. Byśmy nie odmawiały sobie drobnych przyjemności. Odrobinę zdrowego egoizmu, Dziewczyny! I wiele słońca w serduszkach, nie tylko w dniu naszego Święta :-)

środa, 25 maja 2011

Z HOSTIĄ I BEZ

Czyli prawdopodobnie ostatnie słodkie bukiety komunijne w tym "sezonie" - jeden dla chłopca, drugi dla dziewczynki. Wczoraj chyba pani Wena siedziała mi na ramieniu, bo bukiety zdecydowanie należą do moich faworytów. Ale ja jestem stronnicza w ocenie, więc mój osąd niewiele się liczy ;-)
Bukiet dla chłopca wyszedł cudnie tęczowy. Zdarza się Wam, że kupicie jakieś przydasie, potem ich nie używacie przez jakiś czas i trochę o nich zapominacie? No to ja tak miałam wczoraj. Kompletnie zapomniałam, że mam te błękitne perełki! Dobrze, że Wena mnie trochę szturchnęła przy szperaniu w szufladzie...





Bukiet dla dziewczynki miał być bez hostii. Za to miało być sporo różowego i koniecznie kwiatek "ten, wieeeeeesz, taki w czerwone kropki". No to voilà.




Miłego dzionka!

wtorek, 24 maja 2011

NIE MA JAK U MAMY

Kontynuując wątek kobiecej torebki i jej zawartości - zachęcam Was do obejrzenia fragmentu show niesamowitego brzuchomówcy Jeffa Dunham'a. W jednym z jego solowych wstępów do właściwej części programu genialnie oddaje w czym jest rzecz. Zresztą - ja uwielbiam tego gościa za jego kukiełki i to, co potrafi z nimi wyczyniać. Jeśli macie ochotę sprawdzić, co sądzi na temat torebki swojej żony kliknijcie o tu. Temat torebki zaczyna się dopiero w 8 minucie i 40 sekundzie, ale osobiście polecam - obejrzyjcie całość :-D

A teraz temat właściwy czyli słodkie bukiety dla mam. Znowu w ilości sztuk: 2. Z motywem serca. Skojarzenia kulinarne i kolorystyczne? Mnie nasuwają się pistacjowe lody, malinowy krem i czekolada :-) A Wam z czym się kojarzą? Niekoniecznie kulinarnie ;-) 
Bukiet numer 1:







Bukiet numer 2:






Dziękuuuuję Wam za wczorajszą zabawę :-) Prawdę mówiąc nie spodziewałam się aż takiego odzewu! Wrzuciłam posta z setką w zapasie i wybyłam na babskie zakupy z moją Mamusią. Jak wróciłam i sprawdziłam, co się działo... to mi się buzia ze zdziwienia otworzyła :-)
Ściskam Was i życzę Wam dnia pełnego uśmiechu. 

poniedziałek, 23 maja 2011

DYGRESYJKI + ŁAPANIE LICZNIKA

Jako że wszystkie moje (oprócz dzisiejszego, z wcześniejszego posta) projekty są póki co niejawne (do wręczenia), to troszkę dzisiaj pobazgrolę dygresyjnie.
Najpierw dygresyjka kobieca. W Art Piaskownicy trwa fotogra "Zawartość Torebki" - postanowiłam więc wysypać co tam noszę w swojej i uwiecznić. To moja pierwsza fotogra, ja sama fotografem jestem takim raczej z Bożej łaski, ale spróbuję, a co tam. Jak powszechnie wiadomo, torebka kobieca istnieje nie po to, by coś w niej znaleźć, tylko po to, by wszystko w niej BYŁO. Ale u mnie jest trochę na przekór - ja mam w torebce PORZĄDEK,  a przynajmniej staram się, żeby był. Dzięki fotogrze wyrzuciłam pogniecione paragony z torebki (jedynie ten rodzaj papierzysk jest w stanie zburzyć jej ład). Lubię wiedzieć, gdzie co mam. Bardzo pomaga mi w tym taki "segregatorek" (coś jak kosmetyczka z dużą ilością kieszonek). Jak zmieniam torebkę, przerzucam dosłownie 4 rzeczy: segregator z badziewiami, kosmetyczkę z przyborami do czyszczenia otworu paszczowego, futerał z okularami przeciwsłonecznymi i kalendarz - "kapownik".  ;-) Na zdjęcie wkradła się moja młodsza córcia - ona zawsze jest tam, gdzie jest obiektyw ;-)



Dygresyjka ogrodnicza: maciejka wygrana w candy wykiełkowała, mam nadzieję, że wzejdzie bez przygód - razu pewnego wysiewałam pachnący groszek, to mi ptaszyska siewki wydziobały... Fioletowa stokrotka została jednak wsadzona do skrzynki na spółkę z pelargoniami. A wiadereczko  spełnia chwilowo rolę urokliwego wazonu dla różowych goździków.









I na koniec coś, co ostatnio mnie niesamowicie zadziwiło - otóż mój licznik blogowy dobija do 10 000 (!!) Jestem w lekkim szoku. Oszołomiona tym bardziej, że patrząc na mój blogowy staż, to naprawdę jestem tu zaledwie chwilkę! Dziękuję wszystkim Bywalcom, Gościom i Zaglądaczom i proszę o jeszcze ;-) 
W związku z tym właśnie faktem jest związana obiecana niespodziewajka - ogłaaaaszam wszeeeem i woooobec: ŁAPIEMY LICZNIK! Kto złapie 10 000 i wyśle mi na: <e.szelest@gmail.com> "zrzut" z ekranu lub fotkę na potwierdzenie, dostanie ode mnie upominek :-)


SYMBOLICZNIE

Jako słodki dodatek do prezentu. Na Dzień Mamy. Miało być z fioletem i* / lub* (*niepotrzebne skreślić)  z różem. No to jest z jednym i drugim. Jest błyszcząca organza w odcieniu fioletu, wściekle amarantowa krepina i fioletowa satynowa wstążka. Oprócz tego delikatny symbol miłości, króciuteńka dedykacja w srebrze i cząstka mojego serducha. Tym bardziej, że tą konkretną mamę znam osobiście :-)




A dla mojej Mamusi i drugiej Mamy (czyli Mamusi mojego Ślubnego) kompletnie nie mam pomysłu... Szewc bez butów chodzi? Chyba tak...

P.S. Szykuję pewną niespodziankę dla Was, moi Goście, Bywalcy i Zaglądacze. Aaaaale o tym w następnyyyyyym poooooooooście :-) Może nawet... dziś?

sobota, 21 maja 2011

SMURFASTYCZNIE :-)

Czyli będzie o bukietach z żelków z piankowymi smurfami na urodziny dwóch chłopców: dwulatka i sześciolatka. To była tak zwana szybka piłka - w czwartkowy wieczór telefon, a dzisiaj już przed południem odbiór. Tempo, tempo!
Bukiet dla Dwulatka to kolorowy misz-masz. A ponieważ dwuletnie dzieciaki zazwyczaj zaczynają intensywne odkrywanie świata, więc w dekoracji pojawiły się strzałki niby drogowskazy, kompas, lornetka i aparat fotograficzny. O proszę:




Bukiet dla Sześciolatka jest bardziej "ułożony". Pojawiło się w nim autko terenowe, którego ostatnio już używałam - bardzo je polubiłam. Z żelkowych samochodzików i niebieskich pianek "wysmurfowałam" dla niego "ramkę".





I na koniec dygresja - rozwiązanie dylematu z kubeczkiem - otóż kupiłam. Wczoraj. Wygląda tak:



Przyjemny, prawda? A poznajecie to wiadereczko? To moja wygrana w candy w Artystycznym Kąciku. Jeszcze nie wiem, czy ta stokrotka w nim zostanie, może jednak dam tam lawendę? Kolejny dylemat i bardzo u mnie na czasie, bo dzisiaj bawiłam się w "ogrodniczkę". Wzięłam słowo w cudzysłów, bo ogrodu nie mam, nawet malutkiego - ale mam balkon. Zimni ogrodnicy już byli (potraktowali nas z chłodem), zimna Zośka też przeszła (dość ozięble). Ale sobota zaczęła się słonecznie i ciepło, więc sadziłam czerwone pelargonie bluszczolistne, żółty uczep, fioletowe ozdobne stokrotki, pachnącą lawendę, która niebawem zakwitnie... A potem przewaliła się burza - podlała moje kwiatki i ubiła ziemię w skrzynkach.

Spokojnego wieczoru i sielskiej niedzieli Wam życzę. Ta stokrotka jest dla Was :-)


piątek, 20 maja 2011

HERBACIANE KWIATY Z KAWOWYM AKCENTEM

Najpierw się będę chwalić - wygrałam kolczyki w candy u Ines!! Nie mogłam wczoraj uwierzyć własnemu szczęściu. To chyba szczęście nowicjusza... 
Pochwalę się też, że wczoraj nabyłam dwa kolejne kubeczki do mojej kolekcji. Zauroczyły mnie po prostu i musiałam je mieć. Jeszcze się zastanawiam nad trzecim podobnym... nie wiem, czy po niego nie wrócę... Kubeczki pokażę za chwilkę, tymczasem...

... skoro się pochwaliłam, to teraz mogę przejść do rzeczy. Wczoraj pisałam, że dostałam zamówione herbaty i kawy oraz że będą kolejne herbaciane bukiety. Otóż bukiety już są. Sztuk: 2. Dla obu Mam pani Magdy. I nawet zdążyły zyskać aprobatę u zamawiającej, która to właśnie po raz kolejny zaszczyciła mnie zleceniem :-) Wcześniej był zamek dla rocznej księżniczki, a tu pokazywałam też reakcję obdarowanej. 
O pomyśle na herbaciany bukiet pisałam tutaj przy okazji urodzinowego prezentu dla mojej Psiapsióły. Pomysł się spodobał na tyle, że miałam okazję go powielić - i to w dwóch egzemplarzach. To będą takie nietypowe kwiatki na Dzień Matki. Jeśli ktoś chciałby takie herbaty nabyć u źródła, to odsyłam również do wpisu o "kwiatuszkach na pogaduszki", tam są wszelkie potrzebne informacje. Dobrze, koniec wstępów - fotografie.

Bukiet nr 1:


Bukiet nr 2:




Aaa. Już spieszę z wyjaśnieniem, co to są te białe kulki. Otóż jest to właśnie ów kawowy akcent w bukiecie i zarazem moje niedawne odkrycie - mocno upalone ziarna Arabiki w białej czekoladzie. Rozgryzienie kilku takich ziarenek naprawdę daje "kopa" - jak espresso (mnie wystarczyło jedno ziarno...)
Tu oba bukiety razem:




A tu z moimi nowymi kubeczkami:



I na koniec - czyste przechwalstwo - same kubeczki:



Był jeszcze jeden w tym stylu - z kwiatkiem, który się chyba pierwiosnek nazywa. Kupić? Nie kupić?
Miłego startu weekendowego :-)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...