RÓŻA, KTÓRA NIE WIĘDNIE

Witajcie w kolejnym tygodniu. Dziś u mnie róża, która nie więdnie. W moim wydaniu, to róża skarpetkowa. Ta była dodatkiem do pieluszkowegto quada, a ponieważ była przeznaczona dla chłopca, więc w niebieskościach. Oj troszkę stresu mnie kosztowała, nie zapisałam bowiem na swoich zwojach mózgowych, że rożki sizalowe mi "wyszły". Przekonana, że mam jeszcze jeden, zwinęłam różyczkę i chciałam ją "oprawić". A tu niestety - rufa. Więc w te pędy do kwiaciarni, a tam miła pani poinformowała mnie, że "rożki wyszły z mody". No i co ja biedna nietypowa miałam zrobić? Na szczęście znalazłam rożki w innym miejscu i sprawę udało się doprowadzić do szczęśliwego zakończenia :-) A cały ambaras był o nią:

Jeszcze się pochwalę prezentami urodzinowymi, których w swoim gapiostwie zapomniałam opublikować. Najpierw prześliczny zestaw w zielonościach od Moniczki z Ulotnych Chwil - dziękuję, Kochana! 

A tu "dodatek" do prezentu (dzięki któremu mogę w pełni wykorzystać cienkie wykrojniki) - kolczyki zrobione przez moją Siostrunię, jedne skrzydlate, a drugie będę miała do noszenia z bransoletką od Alexls, bo mają kuleczkę z howlitu :-)

Życzę Wam udanego i bezbolesnego startu w nowy tydzień. Zaglądajcie do Zakątka, bo w tym tygodniu szykuje się coś dla Was ;-)

Ściskam!