Dzisiaj kupiłam dwie małe palemki dla moich Urwipołciów - z myślą o zbliżającej się Palmowej Niedzieli. A potem sobie coś przypomniałam. Przyszło mi do głowy, że w zakamarkach moich zdjęć sprzed "epoki bloga", mam jeszcze coś pieluszkowego, czego do tej pory Wam nie pokazałam. A mianowicie właśnie palmę, ale taką z tropików. Z żółtym "piaskiem" wokoło i z wesołą małpką. Postanowiłam ją odkurzyć i ujawnić. Może się Wam posnują myśli o wakacjach... ;-)
Teraz pewnie dopracowałabym szczegóły - popracowałabym nad tym, by pień wyglądał bardziej realistycznie, nad wyspowymi dodatkami na przykład krabem - myjką, jakąś gumową rozgwiazdą czy zabawkowym żółwikiem do kąpieli, takich jak te:
Jednak wtedy chodziło mi raczej o przetestowanie czy mój zamysł jest słuszny i czy się da. No więc da się :-) Może kiedyś będę mieć jeszcze okazję dopracowania projektu specjalnie dla kogoś....
Dziękuję za odwiedziny u mnie i miłe komentarze. Własnie dzisiaj rozmawiałyśmy z koleżanką, gdzie by tu wyjechac na letni urlop?...może w tym poście jest mała podpowiedź :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Agnieszka
Wlasnie zaliczylam kolejny "opad kopary"....
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły komentarz i odwiedzinki :) Zapraszam także na mój drugi blog, który dopiero co został stworzony (jakoś mi się rozczłonkowały pomysły ;).
OdpowiedzUsuńPięknie tu u ciebie! Twory masz świetne, z chęcią napiję się herbatki - zielonej z opuncją poproszę :) I zostanę na dłużej!
świetna ta palma. Pomysł, wykonanie.. Jeśli będę kiedyś rodzicem, to też chcę palmę ;)
OdpowiedzUsuń