To niesamowite, jak odnawiają się stare kontakty dzięki mojemu blogowi. Odezwał się do mnie "kumpel z podwórka" - popytał, popytał i na koniec odesłał mnie do "lepszej połowy" czyli do swojej żony. A chodziło o to, że "lepsza połowa" mojego kolegi zostanie niebawem matką chrzestną dla małej dziewczynki i chciała prezent na tą okazję.
Dla mnie to wciąż świeża historia z racji niedawnego chrztu w mojej rodzinie, więc tym bardziej ochoczo przystąpiłam do pracy. Podobieństwa na tym się nie kończą. Podobnie jak u mnie będą miały swój udział w historii i złote butki, i skarpetkowe różyczki. Z tym, że zamiast bukietu (o moim możecie przeczytać tutaj) miał być pieluszkowy tort.
Tort się "piekł" etapami, a moja "pieluszkowa cukiernia" pracowała pełną parą (z przerwami wywołanymi przez Małgorzatkę). Najpierw powstało samo "ciasto" (nawet używałam w tym celu tortownicy...), po czym zrobiłam coś w rodzaju talerza z serwetką pod tort. I czekałam aż listonosz dostarczy buciki. Gdy już je miałam, przyszła pora na warstwę "polewy" w postaci wstążek z organzy i satyny. Następnie dekoracje - kokardki, różyczki, złote stópki, gołębica. I zwieńczenie tortu - czyli złote balerinki, oczywiście z odpowiednim grawerunkiem na podeszwach. Do zdjęć ustawiłam całość na paterze - i muszę przyznać, że wygląda smakowicie a jestem zadowolona z efektu. Ciekawa jestem, co Wy myślicie o moim "wypieku"? :-)
niesamowite ... wygląda fantastycznie:D
OdpowiedzUsuńO piękności.. Oczywiście jako mama dziewczynki jestem zakochana w różu.. :-) miłego wieczoru
OdpowiedzUsuńKochana torcik jest niesamowity, pierwsze co mi przyszło do głowy, rewelacja!!!Pozdrawiam milunio.papa
OdpowiedzUsuńPs.Dziękuję serdecznie za zapisanie się na moje cady.papa
OdpowiedzUsuńPaluszki lizac! W Polsce torty z pieluszek zrobily sie bardzo popularne ostatnio! W mojej "tworczosci" pojawily sie zaledwie kilka razy, a najwiecej odwiedzin notuje wlasnie na tych postach!:) Jestes Ewus wlasciwa osoba na wlasciwym miejscu! Kuj zelazo poki gorace!
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod powyższym (czyli kuciem żelaza), czego Ci zresztą nie trzeba mówić, praca wre! Tort jest tak rewelacyjny, że sama mam na niego ochotę. Swoją drogą nie wiedziałam, że będę kiedyś miała ochotę na pieluszki... ;)
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny za słowa otuchy - mam nadzieję że z tego "kucia" coś będzie :)
OdpowiedzUsuńWidziałąm co podobnego , ale twoj tort jest przepiękny!
OdpowiedzUsuń