wtorek, 4 października 2011

CANDY "CARPE DIEM"

Sypnęło się słodkościami na blogach. Ja też jakiś czas temu obiecałam, że gdy uporam się z nagrodami za złapanie licznika, to ogłoszę słodką rozdawajkę. Nagrody szczęśliwie przygotowane do wysyłki, no więc ogłaszam candy. Okazją są moje zbliżające się "drugie urodziny", które wypadają ni mniej, ni więcej, tylko w nasze narodowe święto - Święto Niepodległości. Czemu mówię o tym dniu, że to moje drugie urodziny? Odsyłam Was do mojego posta, gdzie wyjawiłam kilka swoich tajemnic. Oszczędzę Wam szperania - wystarczy kliknąć o TU.
Są takie wydarzenia, które choć przykre, to jednak są "po coś". Ja dzięki tamtym doświadczeniach patrzę na świat szerzej otwartymi oczami. Chłonę zapachy, dźwięki, obrazy. Napawam się możliwością ruchu. Przyglądam się ludziom. Jestem uważniejsza na małe szczęścia. Po prostu chwytam dzień. Stąd nazwa mojego candy. 


A teraz zasady:

  1. w candy mogą brać udział zarówno osoby blogujące, jak i te, które bloga nie mają;
  2. warunkiem uczestnictwa jest zostawienie swojego komentarza pod tym postem (osoby bez bloga proszę o podanie adresu e-mail), ale uwaga: w komentarzu proszę napisać, jak Wy łapiecie dzień. Czy jest coś, co zmieniło Wasze spojrzenie na świat? Co z takich prozaicznych rzeczy lub czynności cieszy Was najbardziej?
  3. nie musicie umieszczać podlinkowanego zdjęcia u siebie - tym razem szczególnie zależy mi, by o candy wiedziały osoby, które rzeczywiście do mnie zaglądają. Co nie znaczy, że ktoś, kto do mnie trafił po raz pierwszy, nie może wziąć udziału w zabawie! (dziękuję TuKaro za zwrócenie uwagi na tę kwestię!) W Zakątku każdy jest mile widziany :-) Więc jeśli tu trafiłaś / trafiłeś i masz ochotę wziąć udział w zabawie - zapraszam.
  4. zapisy trwają do 10 listopada do 23:59, losowanie odbędzie się 11 listopada.
Co będzie nagrodą? Niech to będzie niespodzianką. Coś związanego z tematem. No i na pewno dorzucę przydasie i słodkości. 
I jak? Znajdą się chętni na takie candy?

64 komentarze:

  1. Zatem ja się chętnie dopisuję :-) Z olbrzymia przyjemnością oglądam Twoje słodkie prace :-) Zdjęcia na blogu nie umieszczam, zgodnie z sugestią i życze powodzenia Wszystkim, którzy sie na to candy zapiszą :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. powiem tak, kiedy człowiek juz coś przeżyje, to zupełnie inaczej patrzy na świat,no to co go otacza....to prawda.....super ze z tego co przeszłaś umiesz wyciągnąć te dobre myśli....:)moje spojrzenie na świt zmieniła tez smutna sytuacja -a mianowicie śmierć kochanej dla mnie osoby, bez której nie wyobrażałam sobie dalszego mojego życia.....było ciężko, ale nauczyłam sie tego, ze mimo wszystko trzeba iść dalej, że jednak to wszystko co robię, sprawia komuś przyjemność, ze mogę dać cząstkę siebie innym -bo ludzie tak szybko odchodzą.....zdałam sobie sprawę ze każdy dzień może być inny jeśli tylko tego będę chciała, że każdy dzień może być pełnią w Bogu, który daje mi siły na kolejne dni, tygodni, miesiące , lata....wiec dziś cieszy mnie to ze jestem, ze znów komuś mogę zrobić prezent swoim uśmiechem, dobrym słowem, gestem, bo jutro może mnie nie być....lub tego kogoś....każdy dzień jest zapalnikiem do radości, uśmiechu i spełnienia marzeń swoich i innych:)
    buziaki i dużo ciepłych i uśmiechniętych dni ci życzę!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście zapisuję się z ochotą!
    Szczerze mówiąc, zastanowiłam się przez chwilę. Nie potrafiłam tak szybko powiedzieć, jak cieszę się dniem. Ale po chwili namysłu mogę zdradzić Ci tajemnicę, że cudnym momentem w ciągu dnia jest chwila, gdy rano jadę do pracy. Ponieważ jeżdżę w mało uczęszczaną stronę, mogę prowadząc samochód napawać się widokami. Ostatnio to są piękne mgły, kolorowe drzewa, kwiaty w ogródkach. Jadąc, czuję ogromną wolność i radość. Z tego, że mogę się przemieszczać, że ten Świat jest taki piękny.......
    Buziaki Ewuś, fajnie że jesteś:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana ja się chętnie dopiszę do kolejki,z natury jestem niepoprawnym optymistą,nigdy nie wymyślałam sobie problemów,a już od kiedy wstrząsnęła mną wiadomość,że moje dziecko jest przewlekle chore,cieszę się każdym spokojnym,normalnym dniem i stosuję zasadę,że w każdej nawet najgorszej sytuacji trzeba sobie znaleźć jej jakąś pozytywną stronę,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie zmienił dzień w którym usłyszałam ,że moja Tosia nie słyszy ... najpierw jakby świat zawalił się prosto na moją głowę , a teraz każdy dzień jest radością , bo w każdym dniu słyszę jakieś nowe słowo i za każdym razem jest to mały cud :)(nawet jeśli to " cholera jasna " :) ) . Mój Mały Człowiek nauczył mnie ,że zawsze warto walczyć i iść przez życie z podniesiona głową !
    Pozdrawiam bardzo , bardzo serdecznie Ewuś :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastyczne candy. Koniecznie muszę przeczytać wszystkie wypowiedzi, które tu się pojawią! :D

    Ja osobiście uwielbiam takie chwile zatrzymania w czasie, gdy patrzę na świat (szczególnie na przyrodę, uwielbiam drzewa!) i... po prostu patrzę, nie myślę, jedyną włączoną funkcją jest zwracanie uwagi na szczegóły. Taka moja kontemplacja. Te chwile, gdy zauważam promienie prześwitujące przez drzewa, mrówkę tuptającą żwawo po drobinkach piasku albo obrośniętą mchem gałązkę są magiczne. I niezwykle, ale to niezwykle odprężające.

    A jeszcze lepiej, jeśli może temu towarzyszyć herbata.



    Na koniec chciałam dodać, że wspaniale podchodzisz do życia. To naprawdę cenne, gdy człowiek trudność potrafi przemienić w siłę :)

    Trzymaj się cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  7. Łaaaaaaaaaaaaaa........ jakie cudne candy!! Uwielbiam Cię Ewciu :)
    Oczywiście się zapisuję.

    Jak ja "Łapię DZIEŃ"... Staram się, by każdy mój dzień był inny od drugiego. W dzisiejszych czasach, w dobie pośpiechu i nudy codziennością staram się utrwalać ten piękny czas dużą ilością fotografii, bo wspomnienia są bezcenne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dołączam do słów Rachel, zwłaszcza pierwszego zdania, bo pięknie to ujęła...Dla mnie każdy dzień bez zmartwienia, troski, walki o kolejny dzień, przepełniony beztroskim śmiechem to wielka radość...ale i rzadkość... A przeżycia miałam - kto czytał mój blog, to wie.
    Do candy bezczelnie dołączam i jeszcze bezczelniej wstawiam banerek, bo super dzieła super kobietek trzeba reklamować :D
    Przeżyć skałkowych nie zazdraszczam i cieszę się, że wszystko skończyło się dobrze :)*

    OdpowiedzUsuń
  9. ponad 2 lata temu, 22 lipca również otrzymałam "drugie" życie. Z bardzo poważnego wypadku samochodowego, gdzie auto zostało dosłownie zmiażdżone, wyszłam o własnych siłach od tamtej pory zaufanie do drugiego człowieka (do kierowcy!) zostało poważnie nadszarpnięte... co roku, a w sumie kilka razy do roku jak jestem w tamtych terenach dziękuję niebiosom, że każdy moment mojego życia, za radość, za smutek, za uśmiech czy łzy... życie nie może być tylko pasmem sukcesów... bo każda przykrość, która nas dotyka sprawia, że stajemy się silniejsi. Bo w końcu co nas nie zabije to nas wzmocni.
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ewuniu ja oczywiście bardzo chętna na Twoje Candy :) Co do łapania dnia to myślę, że robię to każdego dnia. Staram się żyć tak, żeby nie żałować żadnego czynu, a pod koniec dnia być zmęczona i mieć świadomość, że to był dobry dzień :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj pamiętam tamten listopad ... I bardzo się cieszę, że możemy go wspominać tak dobrze wiedząc, że hasasz teraz jak młoda koza ;-)

    Cudowny pomysł na Candy Ewuś - dlatego bardzo chętnie wezmę w nim udział.

    Mój punkt widzenia zmienił się po narodzinach mojej pierwszej córki. Od tamtej pory potrafię cieszyć się wszystkim. Najbardziej oczywiście tym co dotyczy moich dwóch Skarbów - uśmiechem, promykiem słońca w ich włosach, słodkim gaworzeniem, buzią całą z czekolady, ciepłą łapką wsuniętą w moją i cudownym: "Mama jak ja Cię koch ..."
    I właśnie w każdej z takich chwil łapię mój cudowny dzień - i pewnie dlatego jest ich tak dużo ...

    OdpowiedzUsuń
  12. Moje życie zmieniła nagła choroba męża. Najpierw zdrowy człowiek a za chwilę diagnoza "rak w głowie". Wszystko niby dobrze się skończyło, bo rak to ten łagodny ale po operacji wrócił do domu inny człowiek. Inny charakter inne zachowanie. To była prawdziwa próba dla naszego małżeństwa. Przetrwaliśmy choć nie było łatwo. Na co dzień najbardziej cieszy mnie kontakt z ludźmi. Jestem naprawdę szczęśliwa gdy mogę wywołać uśmiech na czyjejś twarzy za pomocą poczęstunku,żartu,podarunku, czy choćby rozmowy.
    Dziękuję Ci Ewuniu za wszystkie miłe słowa pod moim adresem. Na Twoje candy zapisuję się oczywiście, chociaż nie mam szczęścia w losowaniach. Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja nauczyłam się łapać dzień dzięki tym złym przeżyciom, jak każdy, nie pochodzę z bogatej rodziny, nie mam super płatnej pracy, dostałam kopa od wielu osób, które były dla mnie ważne, ale znalazłam tą najważniejszą osobę w moim życiu i fakt, że udało nam się zamieszkać razem i budzimy się obok siebie, jest najlepszym co mogło mi się przytrafić. Niestety czasem jestem straszliwą jędzą, ale po każdej takiej sytuacji staram się załagodzić sytuację i nie marnować czasu na pierdoły, są ważniejsze sprawy, niż kłótnia o niedomytą miseczkę* ;)

    * to tylko przykład, nie faktyczna sytuacja ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Troszkę mnie mniej ostatnio w blogowym świecie, ale bywam, zaglądam i podziwiam wasze prace mimo, że nie zawsze zostawiam po sobie ślad. Dziś jednak obok tak wyjątkowego candy nie mogę przejść bez echa bo zapowiada się fascynująco, choćażby przez same komentarze pozostawione tutaj. Z przyjemnością przeczytałam, powzdychałam i podpisuję się pod nimi...często nasze życie może zmienić, jedna krótka chwilka, zdarzenie, bądź cały ciąg niespodziewanych sytuacji. Mój świat także sie zmienił po nieudanym pierwszym małżeństwie, po rozwodzie, po całym z tym związanym beznadziejstwie... Mimo braku obrażeń fizycznych można to porównać do zderzenia się z pędzącym samochodem ;) Miałam jednak krótko po tym wszystkim szczęście poznać mojego kochanego M, który "uratował moje dziś i jutro", obudził wiarę w ludzi, w siebie i we wszystko co ważne i piękne, teraz wspólnie łapiemy każdy dzień i jest naprawdę cudownie :)
    Buziaki Ewuniu dla Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  15. Naprawdę niesamowity pomysł na słodkości, gratuluję! Z prawdziwą przyjemnością czytam te wszystkie ważne słowa tu napisane i zastanawiam się, jak to ze mną jest... Jak my wszystkie, zdążyłam już nabyć wiele życiowych doświadczeń i po prostu staram się, aby życie moje i moich bliskich było takie, byśmy mogli wykorzystać jak najlepiej. Od jakiegoś czasu staram się nie zabierać pracy do domu, choć wszystko, co robię, bardzo przeżywam. Staram się mieć więcej czasu dla siebie i swoich robótek, które z różnych powodów wcześniej zaniedbałam. Odkąd mam dzieci, nauczyłam się (choć troszkę) odmawiać, bo był czas, że byłam wykorzystywana przez różne osoby.
    Pozdrawiam serdecznie i zawsze podziwiam Twoje prace, choć nie zawsze zostawiam słówko.

    OdpowiedzUsuń
  16. ewuniu, super pomysł! ja sama nie do końca umiem łąpać KAZDY dzień,jakos tak czasem mam doły, i nic mi nie pomaga, a sa to doły często bez przyczyny, tak już mam, ale potem zawsze jest lepiej... powiedzmy więc ,że łąpię "co dugi dzień" i wyciskam z niego całe szczęście... w końcu gdyby nie było tych nie całkiem szcześliwych dni, nie czulibyśmy, ze własnie jest ten cudowny, i szcześliwy....całuski

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj Ewo :)
    niesamowity pomysł na candy..po przeczytaniu Waszych postów, stwierdziłam, że jestem za nerwowa, zbyt niecierpliwa i w ogóle wszystko widzę szare... chyba pora to zacząć zmieniać, bo jak sobie pomyślę ile tracę, to aż strach ogarnia. Więc dziękuję, że zmusiłaś mnie do zatrzymania się i zadania pytania jak łapię mój dzień? pewno nie przeszłam tyle co Wy, choć pierwsze małżeństwo i rozwód dużo mnie kosztowały... ale doceniam to, że mam teraz boskiego Męża :) i słodkie dzieciaki, bez których nie wyobrażam sobie życia.. i to właśnie im zawdzięczam, to co teraz mam, choć pewno nie okazuję tego, tak jak powinnam...

    OdpowiedzUsuń
  18. No Ewuś! Piękne candy wymyśliłaś!
    Niezwykły to pomysł, dlatego nie mogę się nie zapisać.
    Niesamowite są również wszystkie pozostawione już komentarze.
    Ja się wczoraj cały wieczór zastanawiałam co mam Ci tutaj napisać?
    Do "łapania dnia" po prostu chyba dojrzałam. Tez miałam kilka, dramatycznych dla mnie, doświadczeń życiowych, bo kiedyś na przejściu potrącił mnie samochód, póżniej mojemu starszenu synkowi groziło wodogłowie a u młodszego podejrzewano poważną chorobę genetyczną. W międzyczasie przechorowałam poważną chorobę. Ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Mam cudowne,zdrowe dzieci i kilka blizn na kolanie po wypadku.
    Mam też cudownego mężczyznę przy boku.
    Mam swoje pasje i możliwość ich realizacji.
    Nie piszę o tym czego nie ma, bo staram się tym nie zajmować.
    A jak "łapie dzień"? Cieszę się piękną pogodą, smakiem i aromatem kawy, radością moich dzieci, komplementami mojego męża, uśmiechami i dobrym słowem ludzi, nawet tym, że mam od wczoraj czujniki cofania :)!
    No i tworzę! Działam, coś tam robię. Piszę bloga. Podziwiam twórczość innych, wymieniam się inspiracjami, doświaczeniami i "rękodziełami".
    To mi daje dużo radości i stysfakcji. I bardzo mi tego brakuje, jak mam jakąś dłuższą przerwę.
    Cieszę się, że jestem tu i teraz!

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja też się z chęcią dopisuje :)
    Zacznę od tego ze mnie i moje postrzeganie na świat zmieniły dwie nie przyjemne rzeczy ,pierwsza rozstanie huczne po wielu latach... nieprzyjemne ale teraz to najwspanialsza rzecz jaka mogła mi sie przydarzyć :) a druga to śmierć mojego "teścia" od tamtej pory uważniej patrzę na świat bardzo to przezyłam i teraz staram sie chwytać każdą chwilę i dostrzegać i doceniac kazde najmniejsze małe szczescia , KOCHAM przyrodę co zresztą widać na moich zdjeciach :) Lubię także ludzi ... hehe wiem dziwne swteirdzenie ale tak jest ... lubie ich poznawac z nimi rozmawiac i ich sluchac .. chociaz jestem czesto tez typem samotnika... bo mam taki mały swój swiat .. w którym nie kazdy mnie rozumie :) .. no i zawsze staram sie byc optymistką i najważniejsze żyje MARZENIAMI ... które prawie zawsze się spełniają :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Łapię dzień obserwując przyrodę. Ponieważ nie przepadam za słońcem to robię to głównie rankiem lub wieczorem gdy nie jest jeszcze intensywne. Patrzę na niebo, chmury, potem oglądam drzewa, ich konary, liście, trawom poświęcam mało uwagi. A najbardziej lubię patrzeć na wodę i góry, tych drugich bardzo mi brakuje.
    Chwytam dzień zatrzymując się na chwilę.

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękny temat podałaś :)
    Ja także chętnie stanę w kolejce.

    W jaki sposób czerpię z życia? Przede wszystkim staram się nie przejmować zanadto problemami, bo zdaję sobie sprawę, że za mało mamy czasu, żeby się zamartwiać. Staram się cieszyć z najmniejszych drobiażdżków. Spełniam swoje marzenia dając ludziom uśmiech podczas pokazów ognia, bądź występów clowniarskich. To są jedne z moich pasji, które pozwalają mi się rozwijać, a tym samym wiem, że potrafię uszczęśliwić dzięki temu chociażby chore dzieci i to jest w tym najpiękniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Kochana, nie może mnie w tak zacnym granie zabraknąć.
    Kilkanaście lat temu dowiedziałam się o chorobie człowieka mi wtedy bardzo bliskiego. Dotknęło to całą moją rodzinę. Wiem jak się niepowinnam czuć.
    A teraz??? Uwielbiam patrzeć na twarz mojego małego synka, jak śpi, jak się bawi, jak się ze mną kłóci, jak o czymś intensywnie myśli czy coś kombinuje. Kassandra znowóż daje mi niesamowitą satysfakcję jak sie gdzieś szykuje. To może zabrzmi bałwochwalczo ale jestem z niej dumna, że jest taka piękna, delikatna i tych pare klepek pod sklepieniem ma.
    Że jestem wybuchowa i nerwowa staram się nie zauważać. Może mi to z wiekiem przejdzie, hihi.
    Buziole.
    ps.mówiłam, że jesteś Czarodziejką???!!!Takiego Candy byle mugol nie wymyśliłby, hihi

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja... tak po prostu i zwyczajnie, mimochodem "łapię dzionek". Najczęsciej wieczorem, kiedy mogę już odetchnąć, myślę sobie: Ooo... to był fajny dzień, oby jutrzejszy nie był gorszy!

    OdpowiedzUsuń
  24. I ja powtórzę - cudny pomysł na candy. Dziękuję Ci Ewuś bardzo.. Pędzimy w tym naszym życiu, ciągle w niedoczasie.. A ważne są chwile, te maleńkie, które ładują akumulatory na długo.. Droga do pracy o poranku.. Zachód słońca.. Zapach kawy.. Ot, drobnostki, ale czy mamy czas je zauważyć? Hasłem mojego bloga jest motto "sztuką jest minąć koniec i iść dalej".. Końce są różne, dramatyczne zwykle.. Ale właśnie sztuką jest znaleźć siły by nie pozostać w miejscu, nie pogrążyć w smutkach, nie poddać.. Przeżyłam bardzo odejście kogoś, kogo uważałam za przyjaciela.. Bardzo sobie w życiu pomogliśmy nawzajem.. Był to dla mnie Ktoś, kogo uważałam za wzór bezinteresowności, opokę w przyjaźni.. Konfrontacja z różnymi wydarzeniami w życiu zweryfikowana te poglądy.. W końcu zastanowiłam się, że hmmm.. No dobra, zawiódł ktoś bardzo.. Skrzywdził.. Ale właśnie - są inni ludzie, którzy potrzebują pomocy, uwagi, wsparcia.. A wiadomo, lepiej jest dawać, niż brać:) Od tej pory staram się patrzeć uważniej na świat i nie zapominać, że składa się on z wielu zmiennych:)
    Cieplutko pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za tą chwilę zadumy:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Jestem u Ciebie pierwszy raz /przyszlam od Penini/,a wiec nie naleze do "zagladajacych".Zostawiam cieple pozdrowienia i czekam na kolejna zabawe.

    OdpowiedzUsuń
  26. Witam :)
    Od pewnego już czasu zaglądam tu podziwiając Twoje pomysłowe bukiety i inne nie mniej fajne wytworki :)
    A od dziś stałam się pełnoprawną obserwatorką ;)
    Bardzo fajny pomysł na candy. Zmusza do myślenia.... I tak sobie wymyśliłam, że pierwszym zdarzeniem, które zmieniło moje spojrzenie na życie, była śmierć mojej Babci. Wtedy zrozumiałam, że chyba jednak nie jestesmy nieśmiertelni. I cały czas mam wrażenie, że coś straciłam, że coś umknęło, że za mało widywałam się z Babcią.... Dlatego teraz staram się nie zaniedbywać swoich rodziców, bo wiem, że oni tez kiedyś odejdą....
    Drugim wydarzeniem które wywróciło moje życie do góry nogami ;) były narodziny mego syna :) Teraz priorytetem jest nie mieć a dać. Dać z siebie wszystko, żeby czuł się szczęśliwy i wyrósł na mądrego i dobrego człowieka :)
    Co mnie cieszy? Radość innych :) To, że słońce świeci i kiedy uda mi się sernik ;)A najbardziej cieszy mnie kiedy mój syn szepcze mi do ucha : " Wiesz co mamuś? Bardzo cię lubię, a nawet kocham" :)
    Pozdrawiam jesiennie :)
    Monia

    OdpowiedzUsuń
  27. Jakoś mi się Ewuniu smutno zrobiło.To znaczy bardzo się cieszę ,ze wyszłaś z Tego.Odbieram Cię jako bardzo optymistyczną, ciepłą osóbkę.No a zmierzam do tego,że czasami ,żeby coś zyskać to trzeba najpierw coś stracić.Tylko,ze niektóre doświadczenia odciskają swoje piętno na całe życie i NIC ich nie tłumaczy.Przeszłam w swoim życiu niejedno-stracilam dwie siostry,moja mama cierpi na tę samą chorobę co mąż Janeczki i długo by jeszcze wymieniać.Wyszłam z tego na pewno mocno poharatana,ale może właśnie dlatego byle co mnie nie złamie.Czego i Tobie Ewuś życzę z całego serduszka.
    Oczywiście po cukieraska staje:)

    OdpowiedzUsuń
  28. No jakże mogłabym przejść obojętnie obok candy organizowanego przez Ciebie?!
    Mój świat i spojrzenie na niego zmienił się diametralnie pod wpływem narodzin mojej długo oczekiwanej córeczki. Każdego dnia dziękuję losowi za nią i za to, że dał mi możliwość bycia mamą. I każdego dnia na nowo przeżywam radości (smutki, oczywiście też się zdarzają) związane z macierzyństwem. Nie mogę się nadziwić jaka ta moja Maryśka jest mądra, duża i w ogóle taka cudowna! Ona daje mi kopa do każdego działania, choć to tylko malutka istotka.
    Dziękuję Ci, Ewuś, za to pytanie, bo znów mogłam sobie przypomnieć, jak to było, gdy czekałam na ten mój wymarzony skarb i jak szczęśliwa jestem, że ją mam. Taka głębsza refleksja naprawdę dobrze robi dla duszy :-)
    Cmok!

    OdpowiedzUsuń
  29. Oczywiście z chęcią zapoluję na prezent od Ciebie.
    Zauważyłam,ze bardzo często blogi prowadzą osoby po przejściach i takie które nie maja łatwego życia.
    Ja zawsze byłam inna, kuśtykam, lecz zbytnio się tym nie przejmowałam. Biorę z życia tyle ile uda mi się załapać.Każdy dzień bez bólu jest dla mnie świętem, lubię święta;-)))

    OdpowiedzUsuń
  30. Z przyjemnością się dopiszę :)
    Nie jest łatwo nie dać się codzienności i łapać dzień, chwilę. tzw. codzienność ma to do siebie, że jest bardzo absorbująca. I w sumie, samemu życiu bardzo nieprzychylna.
    Staram się zauważać jak się świat zmienia. Jak przemijają pory roku. )Świetnie pamiętam swoje rozczarowanie, kiedy któregoś bardzo zapracowanego roku nagle zauważyłam, że ktoś podstępnie ukradł mi złotą jesień!)
    Noszę ze sobą aparat, pstrykam zdjęcia. Czasem banalne, czasem uda się uchwycić coś niezwykłego. Albo raczej - wszystko jest niezwykłe. Tylko trzeba umieć to dostrzec.
    Łapię chwile mojego szkraba, uśmiech, miny, jak się zmienia - nigdy już nie będzie taki jak teraz i nie chcę, aby te chwile obserwował ktoś inny. Tak, to też egoistyczne podejście, ale nie chcę, aby i to ktoś mi podstępnie ukradł ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Witam ponownie... :-) Rzeczywiście w pasji i w zachwytach na temat candy u Ciebie nie napisałam, co najwazniejsze, a komentarza nie da się edytować, zatem...
    Jest coś, co zmieniło mnie diametralnie, całkowicie i niezaprzeczalnie... Od dziecka byłam osobą bardzo wrażliwą i... depresyjną. Co wydawało mi się cool, że tak się trywialnie wyraże, z tego powodu, że byłam 'artystką' :-) Patrzę na to z przymróżeniem oka teraz, ale fakt, ze od dziecka śpiewałam, tańczyłam, występowałam w teatrze na profesjonalnej scenie, pisałam wiersze, opowiadania, więc smutek, jak mi sie wydawało, powinien stanowic cząstkę mnie... I kiedyś, kiedy byłam już prawie dorosła, nasza pani dyrektor (uczeszczałam wtedy do szkoły wokalno-baletowej), zorganizowała nasz występ w Domu Opieki Społecznej. Pensjonariuszami były tam 'dzieci', czesto starsze od nas, z różnymi przypadłościami od zespołu downa, porażenia mózgowego, poprzez wszelakie kalectwa, zmutowania fizyczne i psychiczne itp. Były to dzieci osierocone, porzucone, oddane... Ja ze swoją wygórowaną wrazliwością, stwierdziłam, zę trudno będzie występować i wywijać nogami, przed ludźmi, którzy byc może marza o tym, by MIEĆ choć jedną nogę! i rzeczywiście... Na miejscu zobaczyłam taki bezmiar kalectwa wszelkiego rodzaju, że serce się kroiło... O dziwo, dzieci te wcale nie były nieszczęśliwe... Nieświadomość innosci, czy własnego położenia, sprawiły, ze zachowały w sobie te nieskrepowaną radość życia, gdzie wszystko cieszy i wszystkich się kocha... Zderzenie ich radości, z tym, jak wyglądają (nie chce nikogo urazić, po prostu chcę opisac to dość obrazowo i tak, jak to widziałam), uświadomiły mi, ze smucenie się, doprowadzanie się do stanów depresyjnych - jest w moim wykonaniu wręcz grzechem smiertelnym :-) Kilka godzin z tymi dziecmi sprawiły, że zaczęłam się cieszyć, ze żyję, że w jakimś tam stopniu jestem uprzywilejowana przez los, że mam rodziców, którzy mnie kochają, ze mam tysiące powodów, by sie śmiać... Carpe Diem? - można powiedziec, ze wtedy to zrozumiałam, ale to, co przezyłam, było jak katharsis i nie przesadzam... To było oczyszczenie. Zrozumiałam, ze to wygodne pławić się w błotku smutków, ale zeby byc szczęsliwym, trzeba podjąc pewien trud... no i podjęłam :-) Los mnie później troche doświadczał, miedzy innymi wypadek samochodowy, który zmienił moje priorytety, ale mimo tego ciągle jestem SZCZĘŚLIWA, tak po prostu, bez powodu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  32. Mnie zycie stawia prawie kazdego dnia przed nowymi wyzwaniami, ale za kazdym razem powtarzam sobie, ze to ma jakis cel, ze nie dzieje sie tak bez powodu... po kazdym (jak ja to mowie) wyzwaniu, staje sie silniejsza i odporniejsza na przeciwnosci losu :)
    Najbardziej cieszy mnie to, ze mam hobby :) Moge sie czyms zajac i nie myslec wtedy o przykrych rzeczach :)
    Bardzo chetnie wezme udzial w Twoim losowaniu :) Uwielbiam slodkosci!

    OdpowiedzUsuń
  33. Oczywiście nie mogę przejść obojętnie obok Twojej zabawy a niespodzianki wprost uwielbiam :-)
    Jak ja łapię dzień ... cieszę się każdą chwilą z moją rodziną , uwielbiam wypady z nimi do lasu,lubię wyciszyć się na łące wsłuchać się w przyrodę , ale lubię też obserwować ludzi - ktoś kiedyś powiedział że ludzie chodzą ze spuszczonymi głowami, spieszą się zatopieni w swoich myślach a ja jak spaceruję po mieście patrzę w niebo, obserwuję gołębie, patrzę na fontanny, podziwiam piękne kamieniczki albo surowość nowoczesnych budynków w MOIM mieście i obserwuję jak świat wokół mnie powoli się zmienia :-)

    OdpowiedzUsuń
  34. Dopisuję się nareszcie i ja. Jak łapię dzień? Czasami łapię się na tym, że nie łapię ;). Najłatwiej jest się zatrzymać na urlopie. Zazwyczaj jesteśmy w pięknych, nieskażonych cywilizacją miejscach i to one przypominają mi, że ten świat to coś więcej niż bieg... czasami też w tramwaju, na przystanku, w drodze "do" lub "z" albo na modlitwie Pan Bóg uświadamia mi, że ... tu chodzi o coś więcej. Wtedy czuję, że jestem bardziej, mocniej, prawdziwiej...

    OdpowiedzUsuń
  35. Witaj...
    Dość długo myślałam czy napisać kilka słów o sobie,ale tak,chcę.
    Pierwsze trzy lata mojego życia to nieustanne pobyty w klinikach i walka o mnie.Nie wiem dlaczego...ale jakoś bardzo kojarzę to z Mamą.Gdy miałam 19 lat i przeszłam kolejną operację,to Tato gonił jak szalony za lekiem który decydował o moim dalszym zdrowiu.Za dużo by pisać,ale cud sprawił że go zdobył.
    Wreszcie dwa lata temu dzięki bardzo czujnym pielęgniarkom jestem...kiedy anestezjolog nie wybudził mnie po narkozie i odesłał na salę budzenia.To była kwestia minut...
    Ile jeszcze szans dostanę?
    Ale to wszystko sprawia,że odkąd pamiętam potrafię się cieszyć najdrobniejszymi rzeczami.
    Jest jeszcze coś co miało ogromny wpływ na moje życie...Od 1,5 roku jestem prześladowana w internecie.
    I zrozumiałam co jest ważne.I zrozumiałam że potrafię żyć ze swoimi słabościami i niedoskonałościami...i lubię siebie.Wiem że nie jestem sama,zrozumiałam jaką potęgą jest rodzina i przyjaciele.Kocham życie,każdy dzień ze swoim dzieckiem...
    Trochę się rozpisałam...Pozdrawiam bardzo serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  36. Candy super - z przyjemnoscia wezme udzial w losowaniu!!!

    U mnie ze "zlapaniem dnia" jest ostatnio ciezko. W ostatnim czasie pracuje duzo i brakuje czasu dla siebie. Ale takim milym akcentem dnia jest powrot po pracy do domu. Siadam wtedy z mezem, z kubkiem goracej herbaty i rozmawiamy o tym co nowego przyniosl dzien, o naszych marzeniach, pragnieniach, obawach. Ciesze sie rowniez z kazdej nawet tej najkrotszej wolnej chwili, jaka moge poswiecic na moje robotki.
    Serdecznie Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  37. I ja się dopisuję:)
    CO zmienia spojrzenie na świat? Samo życie, życie i ludzie z którymi się stykamy.
    Staram się cieszyć z każdej pozytywnej drobnostki.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  38. Hmmm...aż brak mi słów. Z zapartym tchem pozwoliłam sobie przeczytać wszystkie wspaniałe komentarze. Niesamowite jest to że wszystkie z nas przeżyły trudne, ciężkie...chwile w swoim życiu, ale żadna się nie załamała.
    TAKĄ SIŁĘ MA CHYBA TYLKO KOBIETA!

    Dziewczyny Jesteście Wspaniałe!!!

    I TY Słonko, ale Ty o tym wiesz!

    Co do mnie - jak łapię chwilę? Po prostu ciesząc się że żyję, że jestem zdrowa, że mam wspaniałych Rodziców i oddanych przyjaciół, że mam pracę którą lubię (choć czasami się na nią wściekam, kto ma własną firmę ten mnie zrozumie)że poznałam wspaniałe i dobre i z ogromnym sercem dziewczyny w blogowym świecie.
    Nie będę opisywać co było punktem zwrotnym w mym życiu, bo było tego za wiele, czasami zastanawiam się dlaczego ja, dlaczego znowu dostaję po dupie i to tak że boli i brak łez, ale wiem ze wszystko jest po coś, że w życiu nie ma przypadków - bo nie ma! (pamiętasz Ewuś naszą rozmowę?) I głęboko wierzę w To że dobro powraca, dlatego tak bardzo lubię robic niespodzianki, ot tak po prostu. A dzień celebruję kubkiem porannej kawy z miodem i mlekiem, spacerem z psem po lasach, widokiem na las z mojego okna. A także wspólnym obiadem i kolacją z bliskimi, bo nic tak nie jednoczy ludzi jak wspólny stół i wspólne posiłki. I tak z całą tego świadomością mogę powiedzieć (mimo wszystko) że KOCHAM ŻYCIE!!!|

    A Tobie Ewuś dziękuję - Ty wiesz za co, za wszystko a przede wszystkim za to że JESTEŚ SŁONECZKO :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Uśmiech mojej Gwiazdki, rękodzielnicze różnorodne hobby, blogerski świat i dzięki temu kontakt z niesamowitymi ludźmi, dobra kawka i ciastko ;-) To dla mnie przepis na dobry dzień. A jeśli oprócz tego zdarzy się coś innego miłego.. to już jest cudnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  40. Uwielbiam niespodzianki wiec ustawię się w kolejce :) Mojemu życiu sens nadają bliscy, może to banalne, ale ciepło jakie widzę w ich oczach daje energię i chęć do życia :)

    OdpowiedzUsuń
  41. wiesz co - na mojej komórce (na tapecie komórki) widnieje napis "chwytaj dzień" - wpisałam go tam, będąc tuż po wysiłku porodu, a więc ponad 8 miesięcy temu. od tamtej pory każdego dnia, gdy spoglądam na telefon wiem, jak mam żyć. od zawsze ceniłam te słowa, bo wiadomo, jak jest. życie potrafi płatać nam różne figle - czasem bardzo przykre i bolesne, ale są też te - łaskawe - pełne radości. jednym słowem - warto robić, to co się lubi, z czego czerpie się przyjemność i uczyć się, że radość tkwi w szczegółach - w kubku gorącej czekolady, w ciepłym kocu, gdy za oknem mróz, w wesołej komedii, w piątkowym wieczorze, kiedy w sobote nie idzie się do pracy, itp.

    a i oczywiście chwytam dzień i zapisuję sie na Twoje piekne candy :)

    OdpowiedzUsuń
  42. z przyjemnością zapiszę się na Twoje candy:D .. co zmieniło moje spojrzenie na świat? Tak na prawdę wiele rzeczy się na to składa, zaczynając od każdej spotkanej osoby poprzez codzienność aż do rzeczy, które drastycznie zmieniają sposób postrzegania. Mnie osobiście najbardziej zmieniła choroba moich rodziców, którzy jednocześnie wylądowali w szpitalu i wtedy musiałam bardzo szybko dorosnąć i ostatni wypadek, niby nic wielkiego mi się nie stało ale jednak uświadomiło mi to, że za chwilę może mnie nie być:) Poza tym dużo się uczę od ludzi tego jaka chcę być ale również tego jaka nie chcę być:) Jak chwytam dzień? Najmocniej jak się da:D

    OdpowiedzUsuń
  43. Co zmieniło moje spojrzenie na świat? Za to jaka jestem odpowiada wiele czynników. Jako 10 letnia dziewczynka zapragnęłam chodzić do szkoły muzycznej. To nic, ze nie mam talentu... Potem wyszło, ze jednak choć odrobina czegoś we mnie siedzi. Teraz wiem, ze nauczyło mnie to nie poddawania się mimo, że widzę, że nie jestem w stanie czegoś zrobić. Próbuję póki mogę... Ostatnio mój świat obrócił się do góry nogami, gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży... Samotna matka? jak tak można wytrzymać... Teraz leżę w domu od prawie 3 miesięcy na podtrzymaniu ciąży, bo mój Wojtuś chciał za szybko wyjść na świat. Na szczęście nie zostało dużo do końca. Wiem, ze to bardzo zmieniło moje podejście do życia, wiem, co jest ważne, co jest ważniejsze...

    OdpowiedzUsuń
  44. Zastanawiałam się od jakiegoś czasu co ja właściwie powinnam pod tym postem napisać.. jakieś wspomnienie, które odmieniło moje życie..? szukałam daleko i głęboko.. i prawie przegapiłabym ten ważny dla mnie moment.. który dzieje się teraz. Bo ja właśnie przeżywam wszystko NA NOWO, na nowo uczę się bycia szczęśliwą.. wystawiam buźkę do słońca, uśmiecham się, bawię.. robię to, co lubię :) i WRESZCIE mam ogromne wsparcie w każdym swoim działaniu! Jest mi cudownie!
    Dlatego też ustawiam się do tej dłuuuugiej kolejki po - na pewno- cudowne prezenty.. choć z okazji urodzin to TY je powinnaś dostać :D

    OdpowiedzUsuń
  45. ja tez sie ustawiam w kolejce po coś bardzo fajnego tak jak super jest twój blog:) ja zas w życiu zawsze jestem lojalna co do sumienia własnego i staram sie byc zawsze usmiechnieta bo na swiecie jest naprawde bardzo duzo smutnych ludzi:)

    pozdrawiam kasia

    OdpowiedzUsuń
  46. tak się zastanowiłam i doszłam do wniosku, że ja już grubo ponad 100razy dzięki Flemingowi odzyskuje życie, ale też przez złe dozowanie antybiotyków w dzieciństwie teraz mam problemy z odpornością i dochodzeniem do zdrowia...teraz też siedzę w domu 2 tydz. i staram się dojśc do siebie...może ktoś mi podpowie w jaki sposób wzmocnić organizm ( dodam, że większość aptecznych szczepionek i specyfików przetestowałam)
    Najbardziej doceniam zdrowie jak już mogę wyjśc z domowej klatki- wtedy chwytam chwilę...ale za jakiś czas zapominam...
    pozdrawiam,
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  47. Zwykle zaczynam łapać dzień, gdy przypominam sobie jak ulotne jest zyce. Zwracam wtedy uwagę na wariactwo otaczającego naas świata i jego ślepą pogoń za pieniądzem! To straszne. Rozumiem, ze kązdy che żyć i jeść - ja też, ale do szczęścia nie są potrzebne mercedesy w garażu! Ja to wiem i mój J. też, dzięki Bogu! Na małe radościzwracam uwagę również dzięki niemu (zawsze uśmiecham się, gdy przypominają mi sie niektóre razem spędzone chwile) oraz dzięki moim dzieciaczkom. Gdy wychodzę na spacer z moją prawie 2letnią latoroślą w taki piękny jesienny dzień, jak dziś - stanowczo Carpię Dijem :) Nigdzie nie śpieszę się, obserwuję jak ona poznaje świat i widząc jej uśmiechy - wiem, że żyję na 100%. NHiestety, zbyt szybko wracają myśli o problemach...
    Pozdrawiam i zapraszam na moje candy :)

    OdpowiedzUsuń
  48. Ja trafiłam do ciebie po raz pierwszy :).

    Do zabawy chętnie się przyłączę :).

    Ze mną jest tak, że ja wszystko bardzo przeżywam co niestety nie zawsze wychodzi mi na dobre. Z drugiej strony potrafię się cieszyć z najdrobniejszych rzeczy i bardzo lubię obserwować wszystko co się wokół mnie dzieje :).

    OdpowiedzUsuń
  49. Czasami trudno złapać dzień , bo już się kończy, a wolniej się nie da. Mam nadzieje że każdy dzień nie będę łapać sama, bo samotność, to dla mnie coś strasznego na dłuższą metę. Może to dla tego że mam siostrę bliźniaczki i zawsze jesteśmy razem...
    Super Candy .

    OdpowiedzUsuń
  50. Ja łapię dzień czerpiąc z życia ile się da, korzystając z każdej okazji na podarowanie radości drugiej osobie. Staram się pozytywnie patrzyć na świat, ale kiedy jest mi na prawdę źle wystarczy cieplutki sweterek, wielkie ciepłe kapciuchy w kształcie puchatych króliczków :) oraz kubek gorącej czekolady z bitą śmietaną lub piankami marshmallow .. Siadam w takim stanie przed telewizorem i oglądam stare filmy np. Grease, Dirty Dancing itp. lub biorę jakąś fajną książkę , siadam w fotelu i czytaam :) (polecam książkę ' córka nomadów ' autorstwa Waris Dirie lub książkę 'biała masajka' autora nie pamiętam).
    Najwięcej radości daje mi uszczęśliwianie innych i uśmiech i radość goszcząca na ich buziach :)

    OdpowiedzUsuń
  51. Mój czas ostatnio przyśpieszył, namnożyło się zajęć czasochłonnych... Czasem w takim zabieganiu zdarza się, że zapominam co jest najważniejsze. Pokrzykuję na dzieci, mruczę na męża, sama się gubię... Mając wolną chwilę, staram się przestawić na właściwe tory. Bo kilka minut spóźnienia zostanie szybko wybaczone, a słowa, wykrzyczane w zdenerwowaniu mogą boleć bardzo długo.
    A o tym, co faktycznie najważniejsze, przypominają sytuacje choćby jak ta z ostatniego weekendu - moja koleżanka, mama trójki dzieci, miała ciężką operację, teraz czekamy na wyniki badań, które mogą być wyrokiem.
    Niczego nie zabierzemy z sobą TAM. A zostanie po nas tylko miłość, którą damy innym osobom. I muszę o tym pamiętać...

    OdpowiedzUsuń
  52. Dopiszę się i ja :) Moje życie zmieniło urodzenie synka. Człowiek pozbawia sie resztek egoizmu, żyje każdą chwilką i cieszy się nią jak może. Spojrzenie na świat dookoła zmienia się całkowicie.

    OdpowiedzUsuń
  53. Ewcia, a powiesz mi czemu mnie tu nie ma jeszcze?;( to się szybciutko dopisuję:) a moje spojrzenie na życie zmieniło się w jednej chwili gdy z dwutygodniową Córeńką jechałam do szpitala i Mała praktycznie nie oddychała...taka chwila a zmieniła wszystko...

    OdpowiedzUsuń
  54. ja łapię dzień z samego rana.. gdy wkurzający budzik dzwoni głośno oznajmiając że czas wstać.. zaraz po tym jak go wyłączę siadam kantem łóżka patrze na moje 4ściany, na połówkę ciągle śpiącą, na materiały rękodzielnicze, na pierścionek zaręczynowy i inne drobne rzeczy ciesząc się że moje życie potoczyło się właśnie w ten a nie inny sposób. A zmianę spojrzenia na świat zmienia utrata bliskiej osoby.. straciłam dziadka i babcie.. a takie zdarzenie pcha ku dojrzałości.. tyle bo już mi smutno..

    OdpowiedzUsuń
  55. Och, jeszcze chwila zapracowania i przeleciałyby mi twoje słodkości koło nosa, a tego bym sobie nie wybaczyła :)

    Łapanie dla ostatnimi czasy dużo dla mnie znaczy z wiadomych przyczyn - brak czasu daje się we znaki, na nowo trzeba ustalić sobie rytm dnia, znaleźć miejsce na oddech. Popołudnia należą więc u mnie do moich chłopaków. Tak piszę, że do nich, ale to dla mnie są one oddechem, łapaniem chwili, kiedy Troll sie chichra w głos zadowolony, że porusza się na własnych kończynach. Kiedy P. przynosi mi kubek gorącej kawy i przytula z roześmianymi oczami. W tle nasz jazz ukochany szumi, a my jesteśmy po prostu szczęśliwi. Dla mnie to ładowanie akumulatorów. A co do konkretnego wydarzenia zmieniającego życie... Mam wrażenie, że zmieniam się z każdym rokiem, dojrzewam, tyle się wkoło dzieje rzeczy, które mają na mnie ogromny wpływ. Ale jest jedno wydarzenie, o którym nie mogę mówić spokojnie - to narodziny mojego najkochańszego Tymuszki. Z prostego powodu - nie myślałam,że mam w sobie aż takie pokłady miłości....

    OdpowiedzUsuń
  56. Chętnie zapisuję się na Twoje Candy. choć odnie dawna, ale zaglądam do ciebie regularnie :)

    Moja praca sprawiła, że potrafię cieszyć się z każdej, nawet najmniejszej rzeczy... staram się przy każdej ważnej dla mnie chwili, zatrzymać się na moment i nacieszyć wzrok i serce :)W moim życiu było wiele chwil "przełomowych" dzięki którym bardziej doceniam proste, codzienne, zwyczajne rzeczy. Co cieszy mnie najbardziej? hmm...
    - wieczorny telefon do Mamy
    - uśmiechy moich przedszkolaków
    - kubek kakao i ciepłe skarpety
    - naprawdę niespodziewane miłe niespodzianki :)

    Pozdrawiam
    Kalamaja http://kalamaja-kalamaja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  57. Ewciu jak dla mnie ciezki temat dalas:)ale sprobuje:)

    Dlugo myslalam czy zapisac sie u ciebie i wyjawic to co mnie do tej pory gnebi choc minelo juz 12 lat.
    Kiedy bylam mala myslalam,ze jestem najszczesliwszym dzieckiem do czasu az pewnego dnia moi rodzice zaczeli sie klucic. Te klutnie z czasem byly czestsze i czestsze,az rodzice sie rozeszli. Zazwyczaj w takiej chwili ludzie moga liczyc na swoja najblizsza rodzine,na ich wsparcie,dobra rade lub pomoc w ulozeniu zucia od nowa. U nas tak niebylo, z dniem kiedy mama z nami(ze mna i moja siostra) odeszla od ojca cala rodzina sie odwrocila i udala,ze nas niezna "bo to wstyd"-tak mowili.Do tej pory niepotrafie zrozumiec jak matka z ojcem moga sie odwrocic od swojej corki z dwojka dzieci w potrzebie.Mialam wtedy kolo 15 lat i z dnia nadzien mosialam wydoroslec i pomoc mamie.Od tego momentu jestem nieufna jesli chodzi o ludzi.Niebylo nam latwo ale poradzilysmy sobie,teraz mam swoja rodzine,ktora jest dla mnie calym swiatem. Najwieksza przyjemnoscia sa usmiechy i usciski moich dzieci i wspolnie spedzane z mezem wieczory:)

    Pozdrawiam Asia

    OdpowiedzUsuń
  58. Poruszyłaś tutaj bardzo ważny temat.
    Bo w dzisiejszych czasach tak trudno cieszyć się dniem, cieszyć się drobnostkami, cieszyć się z najprostszych spraw. Wydaje mi się,że to czy umiemy się cieszyć z małych rzeczy zależy też od tego co przeszliśmy w życiu. Bo ktoś co całe życie ma to co chce i nie ma pojęcia co to tęsknota czy prawdziwy ból raczej nie doceni, jakby się mogło wydawać, oczywistych spraw, które najczęściej są najważniejsze.
    Ja staram się łapać dzień poprzez dostrzeganie drobnostek. Staram się w każdym dniu znaleźć coś pozytywnego. Na przykład dzisiaj ucieszyłam się z tego,że poszłam z moim Tatą na zakupy później moja Mama wróciła z pracy i wszyscy wraz z moim bratem zjedliśmy przepyszne placki ziemniaczane ;)
    A najbardziej uszczęśliwia mnie gdy jestem sprawcą uśmiechu na ustach najbliższych :)

    OdpowiedzUsuń
  59. Prawie na ostatnią chwilę dopisuje się do chętnych na Twoje słodkości. Co do pytania to ja staram sie zawsze robić jak najwięcej, rano biegnę do pracy, po pracy szybko coś zjem i pędzę do swojego zacisza i Tworze mniejsze, większe przedmioty, potem szybko shower i spac, i z rana powtórka, a dzień przesiedziany bezczynnie to dla mnie dzień stracony

    OdpowiedzUsuń
  60. Kilka razy zaczynałam pisać, ale później rezygnowałam. Dlaczego? Sama nie wiem. Przeczytałam wszystkie wypowiedzi i, co tu dużo pisać - poryczałam się.
    Mowią, że to co nas nie zabije, to nas wzmocni. To prawda. Mówią też, że czas goi rany.....ale niestety blizny zostają :( Życie dużo mnie nauczyło. Pewnie wiele jeszcze trudnych dni przede mną, ale wiem, że sobie poradzę, bo innego wyjścia nie ma, prawda? :) Małe przyjemności, takie jak zapach kawy, robótki, książka, przyroda....tu wymieniać można bez końca, to coś, co lubię i co sprawia mi niesamowitą przyjemność. Te małe "egoistycznie" wyrwane kawałki dnia, tylko dla siebie, dają mi bardzo wiele i ładują akumulatory. Chwytać dzień całą sobą = kochać siebie - tego ciągle się uczę. Ewuś, Kobietki - życzę Wam tylko pięknych dni i magicznych chwil!!

    OdpowiedzUsuń
  61. Ustawiam się w kolejce, jakoś dopiero dzisiaj zauważyłam że cukierki będą, a mnie dwa razy prosić nie trzeba ;)
    Jak ja łapię dzień? Ewo, Ty wiesz jak, łapię zawsze modlitwą, jeśli ją zaniedbam to dzień jest do bani, jestem wdzięczna Bogu że cała od Niego zależę i zakochałam się w Nim po uszy. WIELKA ODWZAJEMNIONA MIŁOŚĆ - to mi wystarcza.

    OdpowiedzUsuń
  62. Witam :) Może mój wpis będzie ostatni ale co tam - jak tak czytam wasze wypowiedzi we mnie jest coś z każdej z Was - też dostałam 8 lat temu drugą szansę /13 października 2003 roku miałam zawał/ i udało się teraz patrzę na świat może troszkę inaczej może z innej perspektywy bardziej kolorowo choć w dalszym ciągu miewam nieraz szare dni ale co tam - jutro będzie lepiej. Więcej czasu poświęcam sobie /nie nie jestem samolubna/ - kiedyś poświęciłam się i tu odniosę się do wypowiedzi Moni "Dać z siebie wszystko" - owszem dać ale nie wszystko - bo to wszystko nie zawsze wychodzi na dobre.
    Kończę ponieważ nie umie pięknie pisać - życzę radości każdego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  63. Najpiękniejszy dar jaki mnie spotkał, który przewrócił mój świat i przewartościował go były narodziny mojej córeczki.Może to dziwne,ale najbardziej kocham jej płacz, w stylu " łeeeeee" i podkówka na twarzy a potem ten najpiękniejszy uśmiech, gdy się nad nią pochylam.
    Ona jest tęczą w moim życiu.

    OdpowiedzUsuń
  64. dla mnie najlepszym sposobem na wszystko jest zatrzymanie się.. nie gonienie. czas na to, żeby usiąść, wziąć kubek gorącej czekolady i siążkę i po prostu być i żyć jak chcę :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, gdy zostawisz swoją opinię.
Dziękuję :-)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...